Wicked Berry to kolejna pachnąca babeczka od Alice and Peter! Agata pisała o Cheery Cherry , Justyna o Bloody Orange, a ja poczęstuję przepyszną jeżyną.
Alice and Peter Wicked Berry
Kawałek lata w środku jesieni
Wypsikałam się Wicked Berry, opatuliłam się szczelnie swetrem, kurtką i szalikiem i wyruszyłam z ciepłego domu w zimną, szarą i odwilżową Polskę. Zapewne znajdzie się tu ktoś, kto niestety nie posiada samochodu i musi się przemieszczać autobusami, a tym samym zrozumie mój ból codziennego jeżdżenia tym środkiem lokomocji. Oczywiście nie powiem Wam, że perfumy całkowicie wynagrodziły mi zatłoczony autobus i pluchę na dworze, ale było mi o wiele milej czując ten przyjemny owocowo-kwiatowy zapach na grubym wełnianym szaliku. Patrząc na urocze opakowanie, byłam przekonana, że zapach będzie równie słodki jak flakon, a jednak się pomyliłam i to bardzo! Alice and Peter, jako seria stworzona przez Geralda Ghislaina absolutnie nie mają prawa być przecukrzone ;). Są zupełnie różne od Histoires de Parfums, ale też nie będą one zapachowymi substytutami waty cukrowej. Na pewno wszyscy kiedyś mieli okazję spróbować fantastycznego wakacyjnego deseru, czyli ciasta na kruchym spodzie, ze śmietaną i jagodami, malinami itd. na wierzchu, zazwyczaj w ramach dekoracji na środku umieszcza się listki mięty. Wicked berry kojarzy mi się właśnie z takim ciastem. Ma w sobie coś miękkiego, słodkiego, ale to wszystko przełamane jest jednak orzeźwiającą nutą „miętowych” cytrusów. Pachnie tu też trochę różą, trochę frezją, gdzieś w oddali odzywa się wanilia. Generalnie rzecz biorąc jest to dla mnie niesłodka mieszanka słodkich składników :). Trochę lata pachnącego lasem, wakacjami w małym miasteczku, gdzie na ryneczku stoją stragany z frezjami (to takie imieninowe kwiaty! Imienin nie obchodzę, bo są w tym samym dniu, kiedy moje urodziny, ale frezje wprost uwielbiam!), a w domu babcia przygotowuje placek na podwieczorek :).
Wicked Berry dla dziewczyn, które wolą rzeczywistość zaklinać niż przeklinać
Wicked z języka angielskiego znaczy „figlarny” – i rzeczywiście, babeczka nie próżnuje. Te perfumy to zapach czarownic, ale nie starych wiedźm rodem ze Śpiącej Królewny, które wzbudzają strach i panikę, a zbuntowanych kolorowych kobietek, które nie boją się czasem zaszaleć i czarują swoją rzeczywistość tak, aby na ich drodze stawiała same dobre rzeczy. Wicked berry raczej nie są zapachem dla kobiet bardzo statecznych, o stoickim podejściu do życia. To perfumy leśnych figli, niepohamowanych wybuchów śmiechu, zabawy, wolności. Dla dziewczyn, które są pozytywnie nastawione do świata, otwarte na ludzi i na te wszystkie wspaniałości, które spotkają na swojej drodze. Polecam na prezent dla dziewcząt młodych, energicznych, radosnych, ale jednocześnie każdego zapraszam do powąchania i samodzielnego przekonania się, czy za sprawą Alice and Peter traficie do Krainy Czarów lub Nibylandii! :). Jeżynowych pól niestety nie ma, za to o truskawkowych napisano piosenkę i to całkiem niezłą, więc miłego słuchania :).
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=JzcZttcpYFQ[/youtube]
Wicked Berry – zjedz deser i bądź jak deser!
Hasło przewodnie kampanii reklamowej Alice and Peter to „Nie jedz! Pryskaj!”. Wicked Berry ja testowałam teraz, ale myślę, że będą fajniejsze w lecie, niż zimą, mają taki wakacyjny zapach, są dosyć lekkie, więc nie będą przeszkadzać w upale. Mała babeczka to idealny deser, ale z perfumami Alice and Peter deserem możesz być Ty! :). Jeśli chodzi o trwałość – na mnie wytrzymały ok. 4-5 godzin, ale moja przyjaciółka czuła je na sobie jeszcze następnego dnia! Babeczki to bardzo przyjemne perfumy, do tego mają fantastyczne flakoniki, a cena również nie jest wygórowana. Bardzo podoba mi się zapach Wicked Berry, jednak w zetknięciu z moją skórą nie daje takiego efektu jak na innych dziewczynach, które je testowały, dlatego też ja niestety muszę się obejść smakiem. Za to szalik nadal pachnie jeżynami i latem, więc przynajmniej tyle mi zostanie po tym pysznym zapachu! Mimo, że ja nie zdecyduję się na zakup akurat tej muffinki, zapraszam wszystkich do degustacji; jeśli nie Wicked Berry, to zostają Wam jeszcze cztery inne zapachy, pośród których na pewno każdy znajdzie coś dla siebie :).
Oryginalne Alice and Peter Wicked Berry można kupić w warszawskim Horn and More.
Cena: 195 złotych / 30 ml EDP
Koncertowała m.in. w Mediolanie, Sztokholmie i Sankt Petersburgu. Nie ma dla niej znaczenia, czy perfumy mają niszową etykietkę, czy zupełnie komercyjną. Mają po prostu rzucać na kolana! Kasia gra na altówce. Nie wiesz, co to takiego? Kasia wie, zapytaj ją.
Dodaj komentarz