Lekki, ciężki, sama nie wiem… Ale od początku. Wybrałam się ostatnio z mamą na koncert operowy. Postanowiłam wypróbować na tę okazję zapach ze stajni NuBe. Niczego w sumie się nie spodziewałam, bo nazwa zapachu (Helium) jakoś specjalnie nie nastawia mojego nosa na konkretny aromat (no może poza tym, że spodziewałam się że będzie lekki i zabawny, jak balonik napełniony helem albo jak głos po zachłyśnięciu się tym gazem). Trochę się zdziwiłam, jak na nadgarstku poczułam…
Pierwsze wrażenie
Szarlotkę z cynamonem która po chwili zmienia się w zapach żubrówki z sokiem jabłkowym i cynamonem (zapach totalnie przywołujący wakacje!:)). No i tu nastąpiło małe zdziwienie, nie tylko dlatego, że zapachu drinka się nie spodziewałam, ale tez dlatego, że ten zapach utrzymuje się na ręku baardzo długo. Aha i żeby nie było, dałam go do powąchania mamie i też stwierdziła, że czuje szarlotkę z cynamonem. Nie wiem, czy ten zapach był stosowny na koncert operowy, ale jest zupełnie inny niż wszystkie dotąd przeze mnie używane.
Chciałam być wobec niego niesprawiedliwa i na początku stwierdziłam, że u mnie na skórze zupełnie nie ewoluuje. I to błąd z mojej strony, bo ewoluuje w zapach balonika (głupio to brzmi, ale czuję lateksowy balonik), później dymu tytoniowego i drażniących nos przypraw. Nie wiem z czym Wam się kojarzą te zapachy, ale dla mnie to opis typowej, letniej IMPREZY. Najpierw jemy szarlotkę, później ktoś serwuje nam drinka z żubrówką, później idziemy zapalić (ja nie palę, ale często towarzyszę innym przy papierosie), a później wcinamy dania z grilla, ostro przyprawione pieprzem i papryką (oczywiście wszędzie pełno baloników i białych światełek).
Helium zmiennym jest
A dlaczego zastanawiam się czy jest lekki czy ciężki? Na początek, wydaje się być orzeźwiający, rozbudzający, tak jak pierwszy drink. Później, kiedy wyczuwa się przyprawy i tytoń, robi się ciężko i drażniąco, trochę jak rano PO imprezie :)
I mam lekki problem, ponieważ czytałam opis tego zapachu i moja interpretacja zupełnie nie pasuje do inspiracji kreatorki Helium. Ona twierdzi, że inspirowała się medytacją i atmosferą ZEN. Ja czuję dziką imprezę i totalny zawrót głowy. Najbardziej podobają mi się zdania „Przydymiony i słodki, otacza ramionami medytacji. Pomaga zobaczyć to, co niewidzialne, otwiera na duchowość”. I to jest dla mnie opis typowej imprezy z lat 70. :) z którą też może się kojarzyć ten zapach, ostra domówka nie tylko z alkoholem i papierosami. Nie zgadzamy się z panią Sylvią Fischer co do opisu zapachu, ale Helium mnie naprawdę zauroczył i z chęcią będę go nadal używać.
Ale o co chodzi?
Może wspomnę jeszcze o koncepcie NuBe (o którym pisałam już w TEJ notce). Pomysł był taki, żeby stworzyć zapachy inspirowane wielkim wybuchem, początkiem wszechświata i pierwszymi cząsteczkami z których nasz świat jest zbudowany. Idea bardzo ciekawa, pozwala twórcom zapachów zaszaleć i na swój sposób zinterpretować cząstki elementarne. Oprawa zapachu jest bardzo nowoczesna i unikalna. Żeby się do niego dostać, trzeba rozwalić styropianowe pudełeczko w którym ukryty jest prosty flakon (minimalizm z pomysłem:)).
Dla kogo i na jaką okazję?
Myślę, że zapach jest bardzo uniwersalny, ale dla kobiet (i mężczyzn, bo zapachy NuBe są nowoczesne i nie uznają podziału na płci:)) które lubią aromaty nietypowe i zaskakujące. Będzie dobry na każdą okazję, nawet na koncert operowy ;). Mam wrażenie, że dostosowuje się do pory dnia i osoby która go nosi.
Architekt w trakcie zdobywania doświadczenia. Ostatnio przez rok szukała inspiracji w Portugalii. Ekscytują ją aromaty owoców – szczególnie pomarańczy, malin i jagód, ale też ważonego piwa i domowego obiadu.
Dodaj komentarz