Bois du Portugal to wytworny angielski lord. Taki, który spędzi poranek na obchodzie przyzamkowej stadniny, zje śniadanie z mateczką, wysłucha ojcowskich rad odnośnie łowów na zwierzynę. Na polowanie jednak nie pójdzie, tylko bez zbędnego rozgłosu wymknie się z posiadłości, wsiądzie na wierzchowca i uda się do miasta, by odnaleźć całkiem niestosowną miłość. Dziewczynę zauroczy oczywistą inteligencją, bystrym spojrzeniem i zdolnością w szermierce… Pod osłoną nocy wróci do ojcowskiej posiadłości. Pełen melancholii zauważy, że kolejne wybryki z wiejskimi dziewkami byłyby dalece niestosowne. A raczej będą. Na koniec trafia do jednej z powieści Jane Austen (autorki m.in. „Dumy i uprzedzenia”) i na kolejne lata zostaje obiektem westchnień kobiet, bezcelowo szukających w realnym świecie prawdziwego mężczyzny.
Ile tradycji w Bois du Portugal?
Bois du Portugal pozwala się poczuć, jak angielski lord, który wraca z polowania. Drzewne nuty i lawenda zapewniają mu arystokratyczną klasę, a cytrusy świeżość i zdolność do czerpania z życia pełnymi garściami. Całość podana jest w klasycznym Creed’owskim stylu, który kompozycji na pewno nie przeszkadza.
Zaskakują pierwsze silne i niesłychanie wytrawne nuty. Nie spodziewamy się tego, co będzie działo się dalej. Na mnie po 3 minutach nie ma już po nich śladu. Portugalski cedr miesza się z początkową cytryną, by wkrótce pełen godności zrywa z nią i wchodzi w intymną relację z lawendowo-ambrowym miksem. Utrzymuje się w takiej formie przez około 3 godziny. Przez ten czas perfumy pielęgnują wykwintną, oryginalną i bezpretensjonalną drzewną świeżość. Podobną do tej, którą zachwycamy się w Habit Rouge Guerlaina.
Innowacja Creeda
I to chyba najbardziej wyróżnia Bois du Portugal. Mało któremu zapachowi, niebazującemu na wetiwerze, udaje się być naturalnie świeżym przez tak długi czas. Wetiweria pojawia się tu tylko jako jeden z elementów mieszanki po przejściu do bazy. Tutaj, po około 4 -5 godzinach Creed nadal popisuje się swoimi umiejętnościami. Główna oś nadal bardzo przypomina poprzednie wrażenia, zapach nadal jest drzewny, nieco cieprki, ale przy tym niezwykle ciepły i bezpieczny. Jak popołudnie w wiejskiej posiadłości.
Tak wiele męskich zapachów (damskich także) kończy swoją opowieść przy użyciu dość przewidywalnych słów. Pojawia się ambra lub piżmo, przez które tlą się resztki wcześniejszych składników. Bois du Portugal kończy angielską opowieść na swój własny sposób. Ambra jest tu tylko dodatkiem do pozostającego na skórze drzewnego szlachetnego ciepła, które po 6 – 7 godzinach zdaje się całkowicie ustępować wcześniejszej cierpkości.
Dla kogo?
Polecam Bois du Portugal Creed’a jako jeden z moich ulubionych zapachów. W szczególności spodoba się panom, którzy chcą się przekonać, że męskie perfumy nie muszą bazować ani na przyprawach, ani na mdłej wanilii.
Pasjonat życia pełną piersią, dobrych perfum, ubrań i sportów ekstremalnych. Na co dzień mieszkaniec warszawskiego Mokotowa, uwielbia dobrą książkę tak bardzo jak dobre fale pod deską. Facebook >>>
Dodaj komentarz