Annick Goutal, Sables

Nieśmiertelnik to składnik trudny do zrozumienia i okiełznania. I nie chodzi tutaj o jego efemeryczność czy też niechęć do współpracy z innymi nutami. W przeciwieństwie do wetiweru, który tylko nielicznym udało się ujarzmić i zepchnąć do roli słyszalnego drugiego planu, nieśmiertelnik (immortelle/kocanka) świetnie odnajduje się w bazach, gdzie odpowiada za wrażenie niejednoznacznej słodyczy i umiejętnie „komplikuje” fundamenty stworzone z ciężkich nut ambry czy wanilii. W roli dodatku, który defamiliaryzuje wyświechtane połączenia zapachowe i rzuca na nie inne niż dotychczas światło, chętnie obsadza ową nutę Gerald Ghishlain, twórca doskonałej marki Histoires de Parfums. Wystarczy nadmienić umiłowaną przeze mnie i dziewczyny Tubereuse 3: Animale, która jest popisowym przykładem tego, jak za pomocą niecodziennego „tła” (tytoń i omawiana dziś kocanka) odrealnić i uczynić obcym można coś, do czego zdążyliśmy już przywyknąć (tuberoza). immortelle

Problem w tym, że aplikowany na skórę samodzielnie, nieśmiertelnik przypomina kleks wykonany atramentem na białej kartce, taki, którym badać można olfaktoryczne traumy z dzieciństwa. Koleżankom z Chin skojarzył się z lekarstwem na kaszel, którego smak, jak same stwierdziły, do dziś śni im się po nocach. Znajoma z pracy wyczuła w nim syrop klonowy i naleśniki. Ciocia – kostkę rosołową Knorra. Ja – kawę. W istocie, kwiat immortelle roztacza wokół siebie woń na tyle frapującą, że nawet Luca Turin w kultowym „Perfumes: The A- Z Guide” ucieka się do skojarzenia z wonią kozieradki. Chandra Shekhar Gupta piszący dla portalu Fragrantica dodaje, że znaleźć można w nim również aromamolekuły przypominające zapach curry i opiekanego pieczywa. Jakimś cudem natura zdołała pomieścić to wszystko w drobnej, niepozornie wyglądającej roślinie, która zawładnęła piaszczystymi wydmami Korsyki i wyobraźnią Annick Goutal. sables

Sables to perfumy, które Goutal stworzyła w 1985 dla swojego męża, by upamiętnić wspólne wakacje, które już zawsze kojarzyć jej się miały z wonią nieśmiertelnika. Po lekturze wstępu, nikogo nie powinna dziwić decyzja twórczyni, by z immortelle uczynić solistę, a z pozostałych, starannie wyselekcjonowanych nut – ambry, pieprzu i drewna sandałowego – ściany tworzące odpowiednią akustykę dla kapryśnej gwiazdy wieczoru. Sables (czyli Piaski) to zapach suchy i otulający, który przez wzgląd na ziołowo-kulinarne dysonanse wątku przewodniego przypominać może New Haarlem Bond no 9, który to intrygował grą pokrewnych przeciwieństw: chłodnej lawendy i osłodzonej wanilią kawy. O ponadczasowości perfum Annick Goutal świadczy jednak ich bezkompromisowość. Ładny i kosmopolityczny „słodziak”, którym okazuje się być New Haarlem, dość szybko zmierza w kierunku bezpiecznego stanu równowagi – kontrasty zasypiają w nim w czułym uścisku pod pierzyną z waniliowego puchu. Przez wzgląd na to, że inherentną cechą kocanki jest owa wewnętrzna dysharmonia między tym, co kulinarne i apteczno-ziołowe, fascynującą grę przeciwieństw udaje się utrzymać aż do momentu, gdy ostatnie tony zapachu wybrzmiewają na naszej skórze. Nawet wtedy – co rzadkie w perfumeryjnych bazach – mówić możemy o akordach, kontrastach i dynamizmie kompozycji. Sables nigdy nie zasypia. Najwyraźniej zalotne mruczenie wanilii nie robi na nim wrażenia.


Posted

in

by

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *