Ostatnio na naszym blogu zapanowała moda na luksusowe zapachy. W perfumach House of Sillage każda z nas znalazła coś dla siebie. Zachwytom nie było końca. Nie przypuszczałam, że ta nowość tak zawróci nam w głowach i tak szybko podbije nasze serca i nosy. Jednak w wędrówce po domu Sillage, postanowiłam zboczyć z kursu i wkroczyć do innego zapachowego domu, a raczej biblioteki. Nie obniżam jednak pułapu. Dotarłam i do nowości i zapachowego luksusu. Zapraszam do zaczytania się w Opusie VII.
Flakon
Zacznijmy tym razem od opakowania. Jak sami widzimy flakon Opus VII jest „taki sam, a jednak inny”. Mimo tego, że kształt się nie zmienił, kolor uległ modyfikacji. Barwione na czarno szkło z drobinkami złota ma być wyrazem dla procesu myślowego – z czarnej nicości umysłu powstają złote idee, które są naszymi myślami, planami, marzeniami. Taki zamiar miał autor.
Gdy trzymałam w ręce flakon Amouage nie wyglądał on na tak czarny, jaki jest na zdjęciach. Ten kształt i kolor bardziej przywiódł mi na myśl elegancką piersiówkę, z niezwykłym eliksirem w środku, niż zawiłe procesy myślowe zachodzące w naszym mózgu.
Przy tej okazji chciałabym zwrócić uwagę na to, jak ważne jest źródłow, kw któym kupujemy perfumy, pisaliśmy o tym m.in w artykułe o tym, czy perfumy z Notino są oryginalne?
O czym to jest?
Opus VII jak sama nazwa wskazuje jest już siódmą częścią z Amouage Opus The Library Collection. Każdy z opusów to inna historia, która opowiada o uczuciach, emocjach i pragnieniach. Ten tom został poświęcony wiedzy, jaką zdobywamy w trakcie podróży. W momencie jej zdobycia i przyswojenia ogarnia nas radość, euforia. To uczucie przepełnia nas i napawa dumą. Promieniujemy szczęściem. To także opowieść o chęci zdobywania wiedzy i ciekawości, która ma być ciągle rozbudzana.
Co czai się w środku?
Te perfumy mają moc! Dają kopa! Po bardzo delikatnym i krystalicznym zapachy Tiary, Opus VII powala intensywnością i mnogością komponentów oraz ich zmiennością. Składniki od samego początku „przecierają się” by móc wyjść na powierzchnię i oszołomić nas swoim bogactwem. Wśród nich wyczuć można na pewno kadzidło, zapachy dymne, wonie i aromaty najlepszej skóry, drzewo sandałowe, odrobinę paczuli oraz ambrę. Na samym początku zapach jest bardzo „skórzasty”. Ta skóra zmieszana jest z kadzidłem i tytoniem. Nuty te przywiodły mi na myśl zupełnie inny zapach Bois d’Ascese od Naomi Goodsir. Perfumy te, są tajemnicze, nieprzeniknione i bardzo kadzidlano-dymne. W Bois d’Ascese ciepło bije od cygara i whisky. Jednak Opus VII wydaje mi się ciepły za sprawą bobu tonka, gałki muszkatołowej, kardamonu i różowego pieprzu, które pojawiają się wraz z początkowymi nutami. Dzięki nim skórzany zapach nie jest sztuczny „jak z salonu meblowego”, lecz żywy i emanujący wewnętrznym ciepłem.
Intensywny początek łagodnieje z czasem. Składniki „przetarły się” i dochodząc do bazy tworzą mieszankę ekskluzywną i elegancką. Końcowe nuty są już bardzo spokojne i dają ukojenie po wytężonym poszukiwaniu wiedzy.
Kiedy i dla kogo?
Amouage sprecyzował swoje wyobrażenia, odnośnie ludzi, dla których ma być ten zapach. To osoby poszukujące wiedzy, które chcą i pragną się zainspirować, poszukać i wyjaśnić to, co nieznane. To perfumy dla poszukiwaczy przygód, którzy nie boją się podjąć ryzyka by poszerzyć swoje horyzonty. Opus VII to unisex, jednak bardziej zadowoleni będą z niego mężczyźni. Polecam używać wtedy, kiedy poczujesz chęć zdobywania i odkrywania świata.
Moje zdanie
Choć zapach jest trudny i ciężki, to przypadł mi do gustu. Wpadł mi w ręce w momencie, gdy najbardziej go potrzebowałam – czyli teraz, gdy jestem w trakcie końcówki pisania swojej pracy magisterskiej. Jego intensywność pobudza mnie do działania i nie daje spocząć na laurach. A jak wpłynął na mój proces myślowy, okaże się dopiero na obronie ;)
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz