Kolejna zapachowa nowość, którą można znaleźć m.in. na Notino. Marka Lalique, gościła już na Opiniach. Kasia pisała o ciepłym L’amour. Teraz zawitała i do mnie, ale w zapachu Satine.
Wspomnienie
Gdy byłam mała, uwielbiałam spódnice. Kiecki -żeby były wtedy przeze mnie zaakceptowane – musiały się „kręcić”. Obowiązkowo! A im bardziej były rozkloszowane w trakcie tańca, tym częściej je zakładałam. Pisząc o tym zapachu, przypomniałam sobie, że w okresie podstawówki miałam w mojej kolekcji różową spódnicę, którą z uporem maniaka nosiłam, właśnie z tego względu, że wirowała ona w rytm moich obrotów. Do takich wspomnień natchnął mnie Satine. Zobaczcie sami dlaczego!
Wena
[youtube]http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=lCBRSXnSQmE[/youtube]
Inspiracje dla powstania zapachów nigdy nie przestaną mnie zadziwiać, a ta z Lalique wywołała na mojej twarzy uśmiech. Natchnieniem do powstania Satine, była sukienka, a właściwie jej ruch wywołany pląsami na parkiecie. Najlepiej u boku przystojnego partnera w ciepłą wiosenną noc. Zapach ten ma akcentować zmysłowość, wdzięk i powab kobiet. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na flakon – przedstawia on plisowaną sukienkę w trakcie tańca. Pomysł na czarną rozetę, z której wyłaniają się srebrne linie, zaczerpnięty jest z 1924 roku z butelki zapachu La Perle Noir stworzonej przez René Lalique dla Forvil.
Zapach
Taniec z Lalique to dwa akty. Pierwszy z nich ukazuje się zaraz po rozpyleniu na skórze. Jest on świeży, dziewczęcy i uroczy. Czuć tu kwiaty gardenii, jaśminu i heliotropu. Są one muśnięte pudrem w sposób bardzo delikatny, ale wyczuwalny. Ten początek przywodzi mi na myśl tiulowe spódniczki, w które są ubrane dziewczynki tańczące w balecie. Jest to część urzekająca i ujmująca. Akt drugi rozpoczyna się po około dwóch godzinach. Satine zmienia swój charakter. Lekki początkowo puder staje się trochę cięższy, słodkie nuty kwiatowe przemijają. Pojawia się natomiast drzewo sandałowe, wetiwer, paczula, fasola tonka. Wanilia i różowy pieprz też przemykają, ale jest ich tak mało, że są się one ledwo wyczuwalne. W tej części zapach staje się trochę bardziej charakterny. Początkowy zwiewny tiul, zmienia się w bardziej dopasowaną kreację – małą różową ;)
Dla kogo i na kiedy Satine?
Najlepszą porą na użycie Satine jest wiosna i początek lata, czyli ten okres, kiedy zakładamy na siebie sukienki czy spódnice. Zapach ten podkreśli zwiewność, eteryczność oraz urok dziewczyny, która go nosi. Satine jest, bowiem adresowany do młodszych kobiet. Dla ciut starszych pań, może to być woń za banalna, zbyt dziewczęca i delikatna. Jego subtelność powoduje, że najlepiej używać go rano.
Moim zdaniem
Przyznam szczerze, że przemiana, jaka nastąpiła w tym zapachu, naprawdę mnie zaskoczyła. Na początku myślałam, że będzie to typowy „słodziak”. Jednak Satine powoli zmienił swoje oblicze, ukazując to, co puder miał zamaskować. Nie jest to może spektakularne przeistoczenie, ale powolne i wyczuwalne. Rozpoczęcie jest lekkie, delikatne i urzekające. Sposób, w jaki Satine rozwija się na skórze, jest dla mnie jednak nieco kontrowersyjny. Moim zdaniem w nieprzemyślany sposób układa swoją melodię, która mnie nie pasuje do tego, co poczułam na początku.. Ogólnie nie jest to zapach zły, ale ja już z nim nie zatańczę.
A czy Wy dacie się porwać w taneczny wir Satine?
Perfumy można znaleźć m.in
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz