Keiko Mecheri ponownie. Jak wspominałam ostatnio, jest to seria zapachów inspirowanych obrazami stworzonymi przez kreatorkę Keiko. Tym razem postanowiłam przetestować perfumy Passiflora. Niestety znowu nie udało mi się znaleźć obrazu, który Keiko Mecheri stworzyła dla Passiflory. Po ostatnim zetknięciu się z Myrrhe & Merveilles, wyobrażałam sobie kolejnej niesamowitej przygody i ciekawych przeżyć jednak…
Miłość z warzywniaka
Passiflora pachnie dla mnie jak sklep z warzywami :) Zapach selera, pietruszki, ogólnie włoszczyzna, odkręcam korek, rozpylam na skórze i widzę siebie między skrzynkami z warzywami. Oczywiście w warzywniaku też może nas spotkać niesamowita przygoda, ale nie jest to sceneria rodem z „Tysiąca i jednej nocy”. Jest to jedna z tych historii, zwykłych, ale niesamowicie romantycznych, kiedy dwoje ludzi spotyka się przy stoisku z marchewkami i wybierając warzywa do rosołu, zakochuje się w sobie po uszy.
Trochę rozczarowana, postanowiłam dać mu szansę i wypsikałam się nim idąc na imprezę. Szczerze powiedziawszy, na ręku nadal czułam, że otulają mnie warzywa (podejrzewam, że tak właśnie pachnie kwiat passiflory). Duże było moje zdziwienie kiedy kilka osób stwierdziło ( w tym mężczyzna i uznał, że to najpiękniejszy zapach jaki kiedykolwiek czuł), że ślicznie pachnę i czuć ten aromat przy każdym ruchu. Ja niestety po 2 godzinach nie czułam już niczego.
Czym to pachnie
Zapach jest dziwny, niespotykany, nie przypomina mi żadnego, który miałam do tej pory. Doszukałam się informacji, że passiflora była wykorzystywana do leczenia bezsenności, działała uspokajająco i w dużych ilościach odurzająco. Coś w tym musi być, zapach faktycznie jest spokojny, nie zmienia się drastycznie na skórze z biegiem czasu i może być omamiający, kolega był tak zachwycony, że non stop chciał mnie wąchać i podziwiał zapach. Trochę jak afrodyzjak :)
Niesamowite jest też to, jak perfumy mogą jednych podkreślać i upiększać, a na innych pachną odpychająco. Passilofra na mnie kusiła i otulała, a na mojej koleżance zamieniła się w kwaśny, nieprzyjemny zapach. Jej skóra wydobyła z Passiflory najgorsze aromaty. Dlatego tak ważne jest testowanie zapachu przed jego kupnem!
Właściwie przygodę z tym zapachem mogę uznać za zakończoną, nie porwał mnie na tyle, że chciałabym do niego wracać, chociaż może od czasu do czasu założę go od tak, żeby przypomnieć sobie romans w warzywniaku i zwrócić na siebie uwagę :)
Dla kogo?
Zapach zdecydowanie jest wiosenny, lekki, na dzień. Pasuje do kobiet-ekolożek, które uwielbiają naturę i kwiatowe aromaty.
Pasowałby do młodych, powabnych dziewczyn, biegających w białych sukniach po zielonej łące. Boso. No i dla miłośniczek warzywniaków i romantycznych historii. Zapach niestety nie jest trwały, wiec biegając po łące, trzeba by się raz po raz popsikać żeby poczuć Passiflorę znowu.
Architekt w trakcie zdobywania doświadczenia. Ostatnio przez rok szukała inspiracji w Portugalii. Ekscytują ją aromaty owoców – szczególnie pomarańczy, malin i jagód, ale też ważonego piwa i domowego obiadu.
Dodaj komentarz