Perfumy Gabrielli Chieffo zadebiutowały podczas tegorocznego Pitti Fragranze we Florencji. Spójna koncepcja estetyczna – minimalistyczne flakony i utrzymana w podobnej stylistyce elegancka strona internetowa – sugerują, że również zapachy nie będą pozbawione zarówno dobrego smaku, jak i ambicji. Tworząc swoje perfumy, Gabriella Chieffo nie poskąpiła ciekawych składników, ale akurat tych dwóch jest jak na lekarstwo.
Hystera Gabrielli Chieffo
Mam szczęście, że żadne służby nie zarekwirowały przesyłki, którą dostałem od Gabrielli. Jeszcze przed otwarciem koperty, wydobywał się z niej szalenie intensywny aromat. Niestety, nie był to zapach szczególnie miły dla nosa. Odpowiedzialna za niego była szczególnie Hystera – woda, która wg producenta ma być zapachem paradoksu. Właśnie ona, kedy po raz pierwszy usłyszałem o marce, wzbudziła moje największe zainteresowanie. Niestety, po powąchaniu szybko się to zmieniło.
Naprawdę histeria
Według opisu podanego przez Gabriellę Hystera ma nawiązywac do wywodzącej się z psychoanalizy koncepcji histerii, a poszczególne nuty mają prowadzić od całkowitej jedności do separacji i indywidualizacji. Taki koncept. W głowie – bergamotka, glinka zielona, w sercu – irys, a w bazie wanilia, paczula, drzewo kaszmirowe i labdanum. Nuty podane przez kreatora nie do końca odpowiadają akordom, którymi tak naprawdę raczy nas Hystera.
Pierwsze, tak mocne uderzenie (to słowo nie jest przypadkowe), to szaleństwo „pijanej śliwki”, przypominające jednak raczej babciną nalewkę śliwkową lub zapach namoczonej w alkoholu śliwki kalifornijskiej. To bardzo wdzięczny owoc w perfumerii, jako jeden z niewielu nie został jeszcze nie sprowadzony do banału przez masowy przemysł perfumeryjny. Liczyłem na nową nieopowiedzianą wcześniej przygodę. Tutaj jednak histerycznej śliwce towarzyszy zbyt wiele cukru, a świeżość, na którą mielibyśmy ochotę, została tutaj zastąpiona przez mdłe waniliowe tło. Przede wszystkim jednak śliwka jest niezwykle intensywna. Do obrzydzenia. Zamiast przygody otrzymujemy słabo opowiedzianą anegdotę.
Dopiero po przejściu do bazy, dzięki drewnu kaszmirowemu dostajemy nieco perwersyjnego, ale przyjemnego drzewno – śliwkowego kopa. Drewno ma przyjemny, dymny charakter. Całość wydłużona zostaje paczulą (na plus) i irysem (na minus), żeby rozbudzić zmysły przed ostateczną waniliowo -śliwkowym pozycją, którą zapach przyjmuje na skórze.
Trwałość na plus
Całość nie byłaby zła, gdyby nie naprawdę niemal absurdalna początkowa intensywność zapachu! Określenie nalewkowo-śliwkowego otwarcia wulgarnym to mało. Z żalem muszę napisać, że początek jest naprawdę tani i przypomina masowe zapachy produkowane w Chinach za ułamki dolara. (Niestety podobne otwarcie mają także inne zapachy Gabrielli, więcej o nich w jednej z kolejnych notek).
Całość koncepcji jest jednak godna uwagi. Po pierwsze, dawno mi się nie zdarzyło, żeby pachnieć tak intensywnie przez cały dzień po jednej aplikacji zapachu. Kiedy wieczorem słyszałem pytania „czy to ty tak pachniesz”, zajęło mi dłuższą chwilę, żeby skojarzyć, że to pytanie do mnie. Przecież nie używałem żadnego zapachu od samego rana. Hystera Gabrielli Chieffo spodoba się więc osobom, które tęsknią za trwałością w perfumach.
Gdzie ta niszowość?
Po drugie, Gabriella stworzyła perfumy na pół niszowe, na pół komercyjne. Niszowy jest przekaz marki i niewielka dostępność zapachów, a komercyjna intensywność, trwałość (prawdopodobnie duża ilość utrwalaczy), a momentami nie najwyższych lotów efekciarstwo. Perfumy Gabrielli są więc przykładem jednego z kierunków, w jakim wydaje się podążać rynek perfumeryjny – firmy za wszelką cenę starają się wypozycjonować na rynku jako niszowe, nawet jeśli ich klient jest typowo komercyjny – nie ma wyrobionego gustu zapachowego i nie podejmuje prób samodzielnej oceny, które perfumy są dla niego okej, a które nie. Coraz więcej osób podąża za trendem na perfumy niszowe i wiele z nich wystarczy powierzchowna orientacja w zapachach. Wystarczy, żeby w towarzystwie można było pochwalić się np. nową ekstrawaganckimi perfumami ze śliwką. Niszowość staje się modna, więc wiele firm będzie starało się nam wmówić, że ich perfumy są czymś innym (nie znaczy gorszym) niż naprawdę są.
Ten trend jest także przyczyną dyskutowanej ostatnio kwestii wykupowania znanych niszowych marek przez duże koncerny (szczególnie dużo mówi się o zakupie legendarnego Le Labo i Frederica Malle przez Estee Lauder). Ale o tym w jednym z kolejnych wpisów.
Cena: 140 euro za 100 ml EDP
Trwałość: do 12 godzin
Plus za trwałość, połączenie kaszmiru i śliwki oraz piękny flakon.
Minus za wulgarność. („Luksus nie jest przeciwieństwem biedy, lecz wulgarności”. Coco Chanel. ;))
Perfumy niedostępne w Polsce (grudzień 2014).
Pasjonat życia pełną piersią, dobrych perfum, ubrań i sportów ekstremalnych. Na co dzień mieszkaniec warszawskiego Mokotowa, uwielbia dobrą książkę tak bardzo jak dobre fale pod deską. Facebook >>>
Dodaj komentarz