NuBe Lithium

NuBe. Jedna kolekcja, pięć zapachów, pięć pierwiastków chemicznych. Każdy zapach odzwierciedla wyobrażenie kreatora o początkach wszechświata i zjawiskach chemicznych towarzyszących Wielkiemu Wybuchowi.
Ja, na sam koniec zostawiłam sobie Lithium czyli mocne uderzenie w moje nozdrza. Trudne zadanie zostało postawione przed Nicolasem Bonneville. Przedstawić lit. Jest to przecież metal, wprawdzie najlżejszy ze wszystkich ale jednak, kojarzący się z zimnem, surowością i prostotą. Jak zatem Nicolas skomponował Lithium?

Gorący metal

Postanowił przełamać ten stereotyp metalu i pokazał jego ciepłą stronę. Pokazał wibrujący, nieco dziwny zapach, który przepełniony jest ogniem. Dla mnie, w pierwszym zawąchaniu, wyraźnie czuć różę. Ale nie jest to taka typowa, słodka róża tylko taka z kolcami, z pazurem :) Zapach na mojej skórze jest bardzo ciepły. Mogę nawet stwierdzić, że rozgrzewa. Trochę orientalny, czuć w min przyprawy i im dłużej go wącham tym wyraźniej wyłania się z niego lekko metaliczna, krzemienna nuta. Nie jest to metaliczny zgrzyt, ale ciekawy, trochę dziwny akcent. Jest coś jeszcze, mieszanka zastosowana w Lithium przypomina mi znowu zapach miodu. Porównując jednak Lithium i Oxyghene, miód w pierwszym jest bardziej ciepły i kojący, a nie odświeżający i pobudzający jak w tym drugim.
I znowu jestem bardzo ciekawa jak Lithium zachowałby się na skórze mężczyzny. Zapach jest na tyle tajemniczy, ciężki i trochę zaczarowany, że mógłby bez problemu sprawdzić się na męskiej skórze.

Nie od pierwszego wejrzenia…

Na początku kiedy wąchałam Lithium, jego aromat wydal mi się przesadzony, tzn. za słodki, mocny i odpychający. Teraz też uważam że bije słodkością, ale zupełnie inną, orientalną, ciepłą i tajemniczą. Jakbym pojechała na marokański targ i zatraciła się w jego kolorowych alejkach.  Co jeszcze mogę napisać o Lithium? Jest lekko drzewny, ale ciągle rozwija  się na mojej skórze zapach róży. Im dłużej go wącham, to coraz wyraźniej przed oczami pojawia mi się wizja wieczornego przyjęcia, z ogromnym różanym ogrodem wokół, po którym spaceruję w świetle księżyca. Jest jeszcze coś. Na zakończenie, jako ostatni akcent pojawia się nuta wanilii, ledwo wyczuwalna, z lekką domieszką bergamotki, słodka, przyjemna i bardzo zaskakująca! Muszę przyznać, że zapach mnie zauroczył i chciałabym  go odkrywać jeszcze nie raz i doszukiwać się kolejnych niuansów.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=vysCuuN4u9w[/youtube]

Komu spodoba się Lithium?

Osobom lubiącym tajemnicze, korzenne, zaskakujące zapachy. Może trochę przytłaczać, ale zdecydowanie należy dać mu szansę, tak jak zrobiłam to ja. Zapach kusi, przyciąga, jest hipnotyzujący. Trochę pasuje mi do kobiety-vampa, takiej ubranej w atłasową suknię, z rubinowymi ustami :) Sprawdzi się na wieczorne wyjścia, albo na dzień, kiedy chcemy przyciągnąć czyjąś uwagę i omotać go naszym zapachem.

Na zakończenie kilka słów o całej kolekcji

Nie jest to kolekcja w której występuje jakiś zapachowy motyw przewodni (a miałam ostatnio takie wrażenie, że jest nim anyż. Jak bardzo się myliłam!). Motywem przewodnim są pierwiastki chemiczne. Tyle. Każdy zapach jest inny i każdy znalazłby coś dla siebie. Podoba mi się to, że nie ma wyraźnego podziału na zapachy damskie i męskie. Bo dlaczego miałby być? Zapachy są na tyle różnorodne i tak skomponowane, że dobrze pasują obu płciom. Jednak uważam, że możnaby dokonać kilku podziałów. Na zapachy słodkie i świeże (bardziej słodkie to Carbon, Oxygen, Lithium, świeże będą Hydrogen i Helium), na zapachy na dzień i na wieczór (Lithium, Carbon bardziej wieczorowe, Oxygen, Hydrogen i Helium na dzień). Może nawet podział na okazję, elegancki bankiet i szaloną imprezę do białego rana (Lithium i Carbon eleganckie wyjście, Hydrogen, Helium i Oxygen na luźne wyjście ze znajomymi).
Zauważyłam też, że Carbon, Lithium i Oxygen pod koniec zaczynają pachnieć bardzo podobnie, mają zbliżone do siebie składniki, za to bardzo wyróżniające się z całej piątki są Hydrogen (moja miłość na wieki) i Helium.
Jeśli miałabym zdecydować które z kolekcji wybrałabym dla siebie na zawsze, to byłyby to zdecydowanie Hydrogen, później Helium i Lithium. Są bardzo oryginalne, niespotykane i po prostu zabawne. Przygoda z NuBe pokazała, że w świecie perfum  inspiracją może być absolutnie wszystko. Nawet Wielki Wybuch i początek Wszechświata.

 


Posted

in

by

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *