NUBE Carbon

Zacznę od tego, że to nie jest tak, że nienawidzę tego zapachu i za każdym razem kiedy go wącham padam omdlała na ziemię. Nawet nie jest tak, że jakoś mocno go nie lubię. Jest po prostu dziwaczny i zupełnie nie przypadł mi do gustu, źle pachnie na mojej skórze. W związku z trwającym na naszym blogu tygodniem „tych zapachów nie lubimy” dzisiaj chcę przedstawić NuBe Carbon.

Jak to się mogło stać?

Przecież tak bardzo przypadła mi do gustu idea marki, ich sposób myślenia. Jest nowoczesna, minimalistyczna (przynajmniej we flakonach i opakowaniu), twórcy mieli wizję. Ich poprzednie zapachy, którymi miałam okazję się pryskać (Hydrogen i Helium) były niesamowite i zaskakujące. A ten? No cóż… w zasadzie jest zaskakujący, ale nie do końca pozytywnie. Może to wina mojej skóry? Może mojego nosa? A może oba nie podołały temu przedziwnemu zapachowi?

No dobrze, ale co jest w tym zapachu takiego strasznego?!

Jak już wspominałam w poprzednich notkach, NuBe to zapachy z wizją. Twórcy postanowili zamknąć we flakonach początki wszechświata. Tym razem, kreatorka Carbonu, Francoise Caron, chciała nawiązać do tajemniczego początku życia. Uznała, że mieszanka przypraw, kardamonu, imbiru z nutą irysa, żywicy i sandałowca, pozwoli nam się zanurzyć w korzeniach życia. Hmmm… No i właśnie nie wiem jak by to miało zadziałać.
Pierwsze pryśnięcie to dla mnie mieszanka ziołowego alkoholu, zapachu kota i dziwnej mieszanki przypraw (imbir z pieprzem i cynamonem?). Później jest nieco lepiej bo zostają już same przyprawy ale na mojej skórze zaczynają dziać się dziwne rzeczy, bo zapach staje się metaliczny. Jedyne co mi się podoba w tym zapachu, to ciepło które czuję na ręku i gdy przykładam nadgarstek do nosa. Po pewnym czasie z zapachu wyłania się anyż i trochę jakby przypomina krople walerianowe, a tym co mieszkają na Śląsku może przypominać kopalnioki. Kreatorka w jakimś stopniu osiągnęła cel, bo właśnie Kopalnioki (cukierki) są czarne, kształtem i nazwą nawiązują do węgla:). Po prostu dziwna, ziołowa mieszanka.
Chciałabym się dowiedzieć, gdzie jest ten początek życia. Może właśnie to ciepło, które tam wyraźnie wyczuwam, ma przypominać wielki wybuch i związane z nim wysokie temperatury? Ktoś ma jeszcze jakieś inne pomysły?

Perfumy dla odważnych. Mężczyzn.

Wydaje mi się, że zapach jednak może przypaść do gustu. Jest ciężki, wyrazisty, ma charakter. Zrobiłam małą sondę w domu i  wyszło, że mama uznała zapach za okropny, ziołowy, duszący i po prostu mało atrakcyjny, a tata stwierdził, że mu się podoba, jest ciekawy i męski. Może tu właśnie rozwiązała się zagadka. Carbon, z całej uniseksowej kolekcji NuBe, jest najbardziej męski i na kobiecie pachnie dziwacznie. Ale przyznam, że reakcja taty bardzo mnie zdziwiła (mamę również :P) i chciałabym go powąchać na skórze mężczyzny. Jacyś chętni? :)


Posted

in

by

Comments

One response to “NUBE Carbon”

  1. […] że możnaby dokonać kilku podziałów. Na zapachy słodkie i świeże (bardziej słodkie to Carbon, Oxygen, Lithium, świeże będą Hydrogen i Helium), na zapachy na dzień i na wieczór (Lithium, […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *