Mata Hari – super szpieg, tancerka egzotyczna, luksusowa kurtyzana, a może po prostu kobieta zaplątana w sieci, które sama na siebie zarzuciła?
Margaretha Geertruida Zelle, przybrała pseudonim Mata Hari (oznaczający w języku indonezyjskim oko dnia, czyli słońce), gdy straciła wszystkie środki do życia. Lecz nie straciła pomysłu na nie. Od zawsze wiedziała, czego chce i wiedziała, jak do tego dążyć. Była sobie sama dla siebie świetnym PR-owcem, bo rozpowiadała o sobie najdziwniejsze plotki – choćby taką, że jest córką wielkiego kapłana a jej matka była wyśmienitą tancerką.
Sposób na życie
Mimo że nie ukończyła szkoły (wyrzucili ją z powodu romansu z dyrektorem) to i bez wykształcenia dawała sobie radę w życiu. Wykorzystywała do tego urodę, komunikatywność i pomysłowość. Doskonale wyczuwała, czego chce publiczność i co może przynieść jej rozgłos. Jej egzotyczne występy, na których powoli i z wielkim namaszczeniem zdejmowała z siebie ubrania, by na końcu pozostać w samej tylko biżuterii, przysparzały jej rzesze wielbicieli. A wśród nich było wielu ówcześnie wpływowych ludzi. Mimo że świadczyła im podobno także dodatkowe usługi cielesne, żaden z nich nie był w stanie (a może nie chciał) uratować Maty Hari, gdy oskarżono ją o szpiegostwo jako podwójną agentkę. Skazana na rozstrzelanie podobno odmówiła założenia opaski na oczy podczas egzekucji, w akcie romantycznej postawy.
Pokaz
Wczoraj wieczorem, żeby jeszcze bardziej wczuć się w postać Mata Hari, zrobiłam sobie „pokaz polisensoryczny” czyli oddziałujący na wiele zmysłów. Im więcej zmysłów, tym większa możliwość wczucia się ;) Zaangażowałam do tego wzrok, słuch i oczywiście węch! Włączyłam sobie czarno-biały film z 1931 roku z Gretą Garbo w roli głównej. Mata Hari w jej wykonaniu to postać tragiczna. Uwięziona pomiędzy intrygami, które sama wspaniale tworzyła, między obowiązkiem a miłością, między prawdą a kłamstwem. Zniewolona, a jednak szukająca wolności, do tego piękna, sprytna i wyrachowana.
Perfumy 1876 Mata Hari
1876 pachnie jak tajemnica i kobiecość. Jest to zapach, który nie do końca chce ujawnić wszystkie sekrety osoby, która go nosi. Dziś, spędzając z nim cały dzień, może nie czułam się jak jakaś komandoska czy tajna agentka, ale jak kobieta, która jest świadoma siebie, zdecydowana w działaniu, która wie czego chce i wie jak to osiągnąć. Dodał mi on pewności siebie, ale przy tym nie wyciągnął wszystkich atutów i asów z rękawa naraz. ;) Ta tajemniczość sprawia że chcę się w tę woń coraz bardziej zagłębiać i odkrywać jej wszystkie sekrety. To zapach hipnotyczny, wobec którego nie można przejść obojętnym.
Jest tu róża, która nadaje kobiecości i zmysłowości. Róża ta na pewno jest bez kolców, bo czuć tylko jej słodycz. Drzewo sandałowe ma tchnąć powiewem Azji – odnosi się do jej fantazyjnych tańców. Dodatkowo tę rolę pełnią cynamon i goździk, które oddają ciepło i egzotykę, o którą tak starała się w swoich występach. W tle jej show występują, wetiwer, gwajak, białe piżmo, kmin i wanilia. Natomiast zaskoczeniem było dla mnie, gdy w spisie przeczytałam, że w skład wchodzą jeszcze pomarańcza, fiołek, bergamotka i irys, bo po prostu ich tam nie czułam. Mimo tego wierzę, że tam są ;) i wraz z całą resztą składników tworzą woń piękną i enigmatyczną.
Greta Garbo w filmie wypowiada o swojej postaci następujące słowa: „Jestem Mata Hari. Pani samej siebie.” Taki właśnie jest ten zapach – sam sobie stawia granice, uchylając stopniowo swoją wyjątkowość.
Zachęcam Was do oglądania i oczywiście do wąchania! :) A tu mała namiastka – Mata Hari w interpretacji Grety Garbo.
Matę Hari Histoires de Parfums poznałam dzięki Perfumerii Ambrozja, a obecnie kupuję m.in na Notino, które również sprzedaje oryginalne perfumy. Gorąco polecam obie perfumerie!
Jej celem jest pachnieć jak królowa. Nie wybrała jeszcze królestwa, więc jest w nieustannej podróży po świecie zapachów. Podczas wyprawy ma nadzieję spotkać uwodzicielskiego nieznajomego. Albo chociaż męża. W kraju: pani pedagog.
Dodaj komentarz